Zaczynamy wchodzić na cienki lód...

1. Nie chcę oceniać rozumienia specyfiki specjalności przez członków GK. Mogę ocenić poziom szefa i z-cy szefa Wydziału Specjalności w obecnym składzie - tu nie mam żadnych obaw.

2. CWM był powołany do życia jako zaplecze dla szkolenia morskiego. Możesz mi wierzyć, że jeśli jest możliwość wykorzystania go w szkoleniu, to prowadzi się takie rozmowy (choć nie dla każdego szkolenia i nie dla każdego środowiska ten ośrodek jest optymalny - czasem koszt dojazdu, innym razem zasób sprzętu sprawiają, że określony kurs łatwiej i taniej przeprowadzić w bazie chorągwi lub hufca).

3. Z tysiącami harcerzy przesadziłeś grubo. Jeśli dobrze pamiętam, w 2007 roku spis wykazał 2988 wodniaków działających w drużynach harcerskich (436 było z Chorągwi Łódzkiej). Przez kolejne 4 lata mieliśmy spadek liczebny - zakładam, że u nas jest dziś ok. 350 wodniaków, w skali całego związku od 2 do 2,5 tysiąca.

4. Co do odpłatności za egzamin: mogę się spierać, czy lepiej mieć system szkolenia obligatoryjny, czy dobrowolny, natomiast w przypadku braku dofinansowań egzaminów przez Państwo (nie ma przecież etatowych egzaminatorów) ktoś musi pokryć choćby koszty przejazdu tychże. Kiedy egzaminy były dla 30-50 osób na raz, po odliczeniu wszystkich kosztów zostawały jakieś pieniądze na utrzymanie biura OZŻ i PZŻ. Dziś spora część egzaminów jest robiona dla 4-5 osób. To oznacza, że OZŻ leżący tuż nad przystanią daje sobie radę, ale już w takich, gdzie nad najbliższą wodę jest min. kilkadziesiąt kilometrów (a do morza z 400) opłaty egzaminacyjne czasem nie pokrywają delegacji. To bardzo delikatny temat - w jakimś stopniu sam system jest nieprzemyślany.

Oj Piotrze , Piotrze....Tobie faktycznie małe poflirtowanie na forum jest potrzebne...W tym sezonie wodnym z puli tylko Komendy Choragwi mieliśmy 24 skutecznie szkolacych się... a aby to było znaczące trzeba objąć szkoleniem na naszym terenie około 100 do 120 osób. Co jak dobrze wiesz powinno się udać, przy załozeniu ,że nasze jednostki nie będą gdzieś w świecie upychały kursantów.Lubisz to, więc przelicz sobie to przez liczbę Komend Chorągwi i wyjdzie Ci ilość wyszkolonych harcerzy.
I tu jest potrzebne porozumienie Pilotów.
Ale co mnie to... ja chce tylko aby nikt <madry> z Twojego grona dh pilotów nam nie przeszkadzał.
Pozwolisz, że skończym . Możemy sobie na innym polu pogadać. reszta raczej nie jest zainteresowana tym tematem.
CZUWAJ
Paweł J.

Znowu się narażę:) U nas szkolenie żeglarskie organizują drużyny. Mały człowiek wyrastając z zuchów staje się harcerzem. Zdobywa Żabę, Wioślarza, gdy ma 12 lat kończy kurs żeglarza. Nie potrzebne są żadne dofinansowania, bo kursy robimy we własnym zakresie i nie kosztują tyle co gdzie indziej.
Nasza 10 HDŻ nie współpracuje jedynie z OZŻ , ale i z PZMiNW. Jungi (harcerze) startują w międzynarodowych zawodach motorowodnych.
Każde mocne środowisko powinno takie szkolenia robić. U nas kurs żeglarza jest tak normalny jak oddychanie. Kurs SM robią tylko ci co chcą. Kursy JSM z uwagi na ograniczenia wiekowe są domeną wędrowników.
Niestety nie jest tak oczywiste ukończenie kursów Ratowników WOPR i płetwonurków. Ale każdy wędrownik powinien zdobyć BORPM.
Nie wiem do czego potrzebne jest porozumienie pilotów, ale w razie potrzeby chętnie pomożemy.

Myślę, Pawle, że dochodzimy do sedna...
Mamy określona strukturę, która w zamyśle miała i powinna służyć drużynowym i drużynom. Szkolenia podstawowe powinny być jednym z elementów programu jednostek podstawowych - drużyn. Niestety, często tak nie jest, z różnych powodów.
Retmanaty/sztormanaty mają za zadanie wspierać drużyny (także na poziomie szkoleń podstawowych, jeśli tak trzeba). Poziom chorągwiany jest poziomem wspierania i doskonalenia kadr - czyli np. udostępnianie szkolenia drugiego i wyższego poziomu.

Ale szkolenie żeglarskie, motorowodne, inne specjalistyczne są jedynie fragmentem całości działania każdego stopnia struktury. W dodatku nie największym.

Nasz obecny problem, to m.in. spora migracja kadry - to dlatego drużyny często nie mają szkoleniowców do samodzielnego przeprowadzenia całości programu. Nie jest jednak rozwiązaniem jakieś "porozumienie pilotów", ani centralny system szkoleniowy.

Program jest prowadzony lokalnie - tylko tak można go dostosować do konkretnych potrzeb konkretnej drużyny. Już na poziomie chorągwianym jest to trudne lub niemożliwe... a centralnie można planować wyłącznie propozycje i narzędzia - do wykorzystania przez całe drużyny lub do indywidualnego rozwoju kadry (pojedynczych osób) w zakresie specjalistycznego szkolenia najwyższego lotu i szkoleń zawodowych.

Po to kolejny rok umożliwiamy szkolenia, by było z kogo wykształcić młodą kadrę. To oni w kolejnych latach powinni kontynuować ten proces - z chorągwi powinni być najwyżej KWŻci/KWMi, albo tylko komisje egzaminacyjne

Chyba pisaliśmy w tym samym czasie...
Jedna uwaga: Leonie, nie zapominajmy, że Wasze drużyny mają strukturę i wielkość średnich lub dużych szczepów. Dlatego w innych chorągwiach ważna jest rola i działania retmanatów - często właśnie tam gromadzi się wyszkolona kadra będąca zapleczem dla programu szkoleniowego drużyn.

Zwał jak zwał liczy się efekt :)
Nie będziemy przecież ponownie udowadniać wyższości świąt Wielkiejnocy nad Bożym Narodzeniem:)

Jasne...
To tylko dwie nieco różniące się struktury - stąd nieco różna praktyka, ale cel jest identyczny.