寧為太平犬,不做亂世人 (Lepiej być psem [w czasach] pokoju, niż człowiekiem w czasach chaosu) mawiali Chińczycy. Obyś żył w ciekawych czasach głosi anglosaskie przekleństwo przypisywane chińczykom. I jest w tym wielka mądrość - przykład ostatnich tygodni wyraźnie to pokazuje.
O porozumieniu ZHP z miastem Gdynia (zwanym listem intencyjnym... albo porozumieniem - w zależności od tytułu prasowego informującego o tym wydarzeniu) pisaliśmy w naszym serwisie już dwukrotnie. I nie da się ukryć, że o ile na początku sam temat był dla nas zaskakujący, to teraz atmosfera wokół porozumienia i związanej z nim Fundacji Harcerskiej CWM zaczyna budzić coraz większe rozterki. A szczególnie sposób i styl wprowadzania zmian w zarządzie ośrodka oraz forsowania jednego, "jedynie słusznego" projektu jego rozwoju. Bo nie jedynego!
Wielość niedopowiedzeń lub wzajem sprzecznych informacji dotyczących nowej fundacji narasta lawinowo. Już w połowie grudnia było ich tyle, że pozwoliłem sobie przesłać do Rady Naczelnej listę pytań, istotnych dla mnie z racji pełnionej funkcji i rozpoczętych działań. Tym bardziej ważnych, że jako pilot Chorągwi Łódzkiej (z funkcji mający status instruktora-współpracownika KHDWiŻ) oraz członek KHDWiŻ WS GK ZHP powołany do tego zespołu rozkazem Naczelniczki ZHP z czerwca 2010 roku nie miałem wtedy żadnej oficjalnej informacji dotyczącej ww. inicjatywy (trudno za taką uznać stwierdzenie Naczelniczki podczas rozmowy telefonicznej, wyrażające żal, że na grudniowej konferencji w Łodzi nikt z GK nie będzie mógł się pojawić i poinformować uczestników o porozumieniu i Fundacji, co miałoby zapobiec informowaniu nas przez prasę - kłopot, bo właśnie z prasy poznaliśmy temat 3 tygodnie wcześniej).
O co pytałem?
1. Kiedy dokładnie powołano fundację? Czyja to była decyzja i czy była konsultowana z Radą Naczelną ZHP?
2. Jaka jest treść podpisanego przez Druhnę Naczelnik porozumienia o powołaniu Fundacji Harcerskiej Centrum Wychowania Morskiego?
3. Czy jest prawdą, że GK ZHP chce przekazać do Fundacji majątek CWM i flotę małych jachtów, zaś s/y ZAWISZA CZARNY II oddać fundacji w zarząd armatorski? Czy taka decyzja była konsultowana z CKR i RN ZHP?
4. Jaki wpływ na zarządzanie Zawiszą będą miały środowiska wodne i sam Związek, gdy armatorem statku będzie ww. fundacja?
5. Jaka jest rola hm.Tomasza "Marabuta" Maracewicza - byłego, pierwszego naczelnika organizacji harcerzy ZHR i członka RN ZHR?
6. Czemu Kierownictwo Harcerskich Drużyn Wodnych i Żeglarskich WS GK ZHP nie uczestniczy w konsultacjach lub pracach nad projektem tego typu przedsięwzięcia, mającego kluczowe znaczenie na kształt wychowania wodnego i morskiego ZHP?
7. Jaki jest cel funkcjonowania KHDWiŻ WS GK ZHP, skoro jest ono pomijane podczas podejmowania najważniejszych decyzji związanych z wychowaniem wodnym i morskim?
Mam już korespondencję zwrotną z odpowiedziami wynotowanymi przez członka Rady, reprezentującego region łódzki (wierzę w ich autentyczność tym bardziej, że jest ponoć zapis dźwiękowy spotkania umożliwiający weryfikację treści), siedzę sobie nad nią, porównuję poszczególne stwierdzenia z wydarzeniami ostatnich dni i... nie mogę ogarnąć zdumienia. Bo jak to pojąć, gdy np. w kwestii pytania 5:
- na spotkaniu RN skarbnik ZHP miał rzec: Cytat:
...na tę osobę uparło się miasto, a nam to pasuje.
- Rzecznik Prasowy Urzędu Miasta Gdyni w rozmowie z dziennikarzem jednego z serwisów trójmiejskich stwierdza, że Miasto Gdynia nie planuje powoływania fundacji CWM ZHP, bo takie działanie naruszałoby przepisy art 45 ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 roku o finansach publicznych (Dz.U. 09.157.1240 z późn. zm.), że fundację ma powołać ZHP, dlatego wszelkie pytania należy kierować do jego władz,
- zaś sam hm. Tomasz Maracewicz w ogólnodostępnym serwisie internetowym stwierdza, że Cytat:
...otóż namówiłem miasto Gdynia (bo sam jestem gdynianin), do udziału w projekcie, którego celem jest m.in. przywrócenie CWM-u harcerzom i młodzieży. Do tego celu zaplanowano, że powołana zostanie Fundacja na której czele stanę ja (jako przedstawiciel Gdyni) i dh Damian Konopka (instruktor ZHP). Pełnomocnictwo, o którym mowa, to przejściowa "proteza". Dlaczego ja ? Pewno dlatego, że to mój pomysł, a także dlatego, że strony obdarzyły mnie zaufaniem: co do wiedzy, umiejętności. Intencji pewno też. I oto cała tajemnica.
A to tylko jeden z wielu wątków w całej tej sprawie. Tak samo, jak to, że władze naczelne ZHP przez kilka lat nie wypełniły postanowień swojej własnej uchwały opracowania i wdrożenia w CWM programu wychowania wodnego i morskiego, dostosowanego do aktualnych realiów. Kłopot, bo taki program powstał (wiem, bo byłem jednym z autorów większej całości - z chwilą powołania szerszego składu KHDWiŻ wiosną tego roku sporo osób, w tym część pilotów zaangażowała się w różne prace) i jesienią został przedstawiony GK jeszcze w formie projektu (żeby nie czekać z poprawkami i jak najszybciej móc go wdrożyć).
Tymczasem zamiast uwag albo akceptacji... w prasie znajdujemy wiadomość o Fundacji, później w rozmowie z członkiem GK pada stwierdzenie, że nasz projekt stanowił załącznik do listu intencyjnego, a teraz mamy zupełnie nowy projekt "Wychowanie morskie zaczyna się w Gdyni" autorstwa hm. Tomasza Maracewicza.
Witam Ja za Piotrem - mogę jedynie jako Pilot Śląskiej Chorągwi i Członek Kierownictwa Harcerskich Drużyn Wodnych i Żeglarskich potwierdzić to co powyżej.
Mamy prawo mieć wątpliwości - szczególnie kiedy oficjalnymi kanałami nie docierają do nas żadne informacje ani wyjaśnienia.
Mamy prawo mieć odmienne zdanie i je prezentować - proponować inne rozwiązania i naszym instruktorskim obowiązkiem jest dociekać prawdy.
PODKREŚLAM to z całą odpowiedzialnością - nie tylko naszym zadaniem, ale i instruktorskim obowiązkiem jest zadawać pytania i poszukiwać odpowiedzi na nie - tak jak troska o dobro Związku i jego majątku jest naszym wspólnym instruktorskim obowiązkiem.
Stąd niezrozumienie budzi we mnie zdziwienie wielu osób, kiedy staramy się te obowiązki wypełniać najlepiej jak potrafimy.
Jeśli nie harcerze wodni będą walczyć o wyjaśnienie sprawy CWMu i wybór najlepszego rozwiązania - to kto ma to uczynić? Któż bardziej odpowiada za to, by proces ten przebiegał z korzyścią dla Związku - jak ie my?
Pytania same kłębią się w głowie - jest ich tyle, że aż nie sposób wynotować. Włącza się proces racjonalizacji, ale trudno zracjonalizować coś, co jest tak niejasne.
Fakt, faktem, Maćku, masz rację. Jeśli my nie zaczniemy mówić otwarcie i głośno o tym co myślimy, to inni tymbardziej nie powiedzą nic za nas. Zjedzą nas, bez żalu, na drugie śniadanie. A tego nie chcemy ;).
Nie podoba mi się fakt wprowadzania wszystkiego "po cichu", nie podoba mi się to, że o wszystkim dowiadujemy się z mediów, a także ilość niewiadomych. To wszystko powoduje brak wiary w dobre intencje, choćby za tym wszystkim takowe się kryły... To smutne.
Nie podoba mi się fakt wprowadzania wszystkiego "po cichu", nie podoba mi się to, że o wszystkim dowiadujemy się z mediów, a także ilość niewiadomych. To wszystko powoduje brak wiary w dobre intencje, choćby za tym wszystkim takowe się kryły... To smutne.
To, o czym piszesz mogłoby jedynie wskazywać, że kadry specjalności wodnej naszego związku w oczach zarządu nie prezentują wystarczającego poziomu fachowości, by uczestniczyć w pracach przy takich przedsięwzięciach. Mnie (poza juz wymienionymi) wprawia w zdumienie kilka innych rzeczy:
1. Czemu za przykład stałej wymiany informacji z kadrami wodnymi (w tym informowania KHDWiŻ o planach GK dotyczących CWM) podaje się rozmowę telefoniczną dotyczącą czegoś innego - mającą wyjaśnić, czy (i ewentualnie dlaczego) GK nakazała odwołanie wyborów nowego składu naszego kierownictwa, planowanych na 11 grudnia 2010 roku? Rozmowa zakończona sukcesem - to fakt - ale jaki ma ona związek z tematem Fundacji (skoro przemknął on gdzieś w tle, jak pisałem wyżej) i na ile wykazuje skuteczność przepływu informacji z zarządu do harcerzy specjalności wodnej (skoro to my dzwoniliśmy w zupełnie innej sprawie)?
2. Czemu na spotkaniu Rady Naczelnej GK stwierdziła, że temat Fundacji jest nam (harcerzom wodniakom) znany, a zawartość dotyczącej jej dokumentacji ZOSTAŁA NAM PRZESŁANA do konsultacji? Czemu składa się takie oświadczenie organowi nadzorczemu organizacji NA KILKA GODZIN PRZED WYSŁANIEM KORESPONDENCJI do kandydata na szefa KHDWiŻ?
3. Na czym ma polegać "konsultacja" przez harcerzy specjalności wodnej treści pisma o chęci nawiązania współpracy pomiędzy ZHP miastem Gdynia, w miesiąc po jego podpisaniu?
4. A patrząc szerzej, jakie są przemyślenia naszego zarządu po przedłożeniu mu protokołu z kontroli konkursu dotyczącego CWM z wnioskami CKR ZHP? Jak pamiętamy, wiosną 2010 sam fakt przesłania do CKR wątpliwości związanych z przebiegiem konkursu został fatalnie przyjęty przez GK ZHP, co zakomunikował nam Skarbnik ZHP podczas spotkania kadr wodnych w Funce.
Cóż, mimo, że poprzedni zarząd CWM działał w trudnym czasie (stał przed koniecznością spłaty wieluset tysięcy złotych zaległych należności oraz wypracowania środków na remont klasowy 2010 roku), to jednak... a może właśnie z tego powodu zyskał sobie przychylność harcerskiego środowiska. Obecnemu zarządowi serdecznie współczuję - rozpoczynanie działalności w atmosferze niedopowiedzeń, to straszny dyskomfort i duże utrudnienie przy obejmowaniu swoich obowiązków.
Rafał, masz komentarze Michała i Marabuta pod artykułem o spotkaniu w Gdyni. Na razie dalszych relacji brak, a sama też jestem ciekawa, co tam się działo (sesja i inne obowiązki skutecznie zablokowały możliwość pojechania tam i usłyszenia na własne uszy)
Zadeklarowałem, że opracowuję zbiorczy materiał na podstawie relacji podesłanych przez naszych reprezentantów, jeśli takie otrzymam. Jak dojdą, a ja nie usnę, wstawię dziś w nocy.
Skarbnik w rozmowie telefonicznej zapewniał, że jeśli będzie potrzeba i chęć spotkania ze strony środowisk wodnych to zostanie zorganizowane kolejne spotkanie, trzeba tylko termin uzgodnić z etatowymi pracownikami CWM!!!
Wysłano: 02.02.2011 03:05
pwd. Michał Sadowski Instruktor Szczepu 7 BDH "Zielona Siódemka" Pilot Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP członek Kierownictwa Drużyn Wodnych i Żeglarskich ZHP
Sprawa CWM jest coraz ciekawsza. Oficjalnie nikt nic nie wie, nikt nie pyta samych zainteresowanych - czyli wodniaków. Ciekawe, że i Kierownictwo Harcerskich Drużyn Wodnych, które w końcu jest w strukturach Wydziału Specjalności Głównej Kwatery, nie zostało poproszone choćby o konsultacje, jako chyba najbardziej rzeczy świadome. Teraz wypływa sprawa udziału harcerzy w obchodach 50 lecia "Zawiszy Czarnego II" i Jamboree w Szwecji. Czyżby nasze władze chciały zakończyć żywot najstarszej specjalności w harcerstwie? Czy naprawdę już nikomu nie zależy na harcerskim wodniactwie? Co się w tym Związku dzieje? Dowiaduję się od osób trzecich o spotkaniach wodniaków (w pewnej chorągwi), które są ogłaszane na Facebooku. Od kiedy portale społecznościowe są oficjalną drogą informacji wewnątrzorganizacyjnej!? Może chodzi o to, by nikt się o takowych nie dowiedział i jest pretekst do tego by taką specjalność "zaorać i piaskiem przysypać". Cóż to wszystko nader przykre, ale "Jak sobie pościelą, tak się wyśpią", a ci co na morzu dadzą sobie radę:). Gratuluje pierwszego sukcesu nowemu szefostwu CWM. Jeszcze trochę takich reform i harcerska bandera zniknie z morza, powoli wykruszy się kadra, a ośrodki przejdą pod prywatne zarządy i pozamiatane.
Hafenmeister napisał: ...nikt nic nie wie, nikt nie pyta samych zainteresowanych - czyli wodniaków. Ciekawe, że i Kierownictwo Harcerskich Drużyn Wodnych, które w końcu jest w strukturach Wydziału Specjalności Głównej Kwatery, nie zostało poproszone choćby o konsultacje, jako chyba najbardziej rzeczy świadome. [...]
Maćku, to już zostało "wyjaśnione", choćby w wypowiedzi Rafała Bednarczyka na liście Czuwaj.
Cytat:
...mysle, ze czas powiedziec otwarcie jedna rzecz - rola kierownictwa druzyn wodnych, czy tez innego zespolu reprezentujacego jakas specjalnosc nie jest zarzadzanie majatkiem ZHP tylko tworzenie rozwiazan programowych czy metodycznych. Od zarzadzania majatkiem sa osoby, które mogą odpowiadac swoim wlasnym majatkiem bo sa wpisane do KRS jako zarzad. Czyli w naszym wypadku jest to GK ZHP. Sprzedaze majatku zazwyczaj GK konsultuje z organem kontrolnym czyli CKR. Tu nie mamy przykladu sprzedazy, ale i tak GK ZHP konsultuje to z CKR. W takim ukladzie GK ZHP wydawalo się, ze jak zaprosi do komisji konkursowej tylko wodniakow to wystarczy, aby wodniacy poczuli się konsultowani. No ale tu się okazuje, ze sklad komisji konkursowej powinien być tez konsultowany. Czy przypadkiem nie mylicie się co do swojej roli? Chcecie się wpisac do KRS naszej organizacji i odpowiadac swoim majatkiem za wszystkie decyzje takie jak ta o CWM? Wtedy będziecie mieć prawo do decydowania na ten temat. A poki się to nie stanie to GK ZHP ma obowiazek się tym zajmowac sama.
Rafał co prawda pominął, że instruktorzy wodni ZHP składając projekt konkursowy brali pod uwagę konieczność wzięcia odpowiedzialności za decyzje podejmowane w sprawie ośrodka i floty - to jednak nie ma już większego znaczenia.
Cytat:
Hafenmeister napisał: Teraz wypływa sprawa udziału harcerzy w obchodach 50 lecia "Zawiszy Czarnego II" i Jamboree w Szwecji. [...] Gratuluje pierwszego sukcesu nowemu szefostwu CWM.
Wiesz, nie wiem, czy traktować to jako sukces, porażkę, błąd planowania i podejmowania decyzji... z pewnością jest to skutek tych działań. Z punktu widzenia naszej chorągwi nie mieliśmy wyboru. Na decyzję złożyło się kilka czynników, w kolejności jak niżej:
1. Ocena prawna przesłanej oferty, szczególnie ostatecznej wersji umowy wynajęcia s/y Zawisza Czarny, o którą prosiłem. 2. Przebieg kontaktów z CWM w ostatnich 3 miesiącach. 3. Jednostronna zmiana ustaleń zawartych jesienią przez zarząd CWM 4. Termin dosłania dokumentów.
Ad.1 Zgodnie z moimi przewidywaniami, zawierała szereg poważnych zastrzeżeń. Nie trzeba było mieć wykształcenia kierunkowego, by po pierwszym czytaniu domyślać się opinii prawnika. Mówiłem o tym p.o. dyrektora CWM w naszej ostatniej rozmowie telefonicznej - wyraziłem wtedy zdziwienie, że wprowadzono zmiany w treści i uprzedzałem, że w tej formie i z taką treścią dokument może nie zostać przyjęty. Dowiedziałem się, że jest tego świadom i że najwyżej będziemy negocjować... tu nie rozumiem, jak można negocjować ostateczną wersję dokumentu? I czemu ma służyć rozpoczynanie od nowa procesu ustalania warunków?
Ad 2. Był, jaki był:
- we wrześniu i październiku ustaliliśmy z dyrekcją CWM większość szczegółów (w tym przewidywany termin wyprawy z opcją jej przedłużenia do 8 sierpnia, gdyby odpowiednio wczesne podpisanie umów pozwoliło pozyskać partnerów przedsięwzięcia), stawki wynajmu poszczególnych jednostek itd., - 30 listopada osobiście pojawiłem się w CWM (kolejny raz) i wtedy zapadły ostateczne ustalenia. Poprosiłem o przesłanie umów w celu zaopiniowania ich przez radcę prawnego i podpisanie przez komendę chorągwi. Zapewniono mnie, że umowy zostaną przesłane niezwłocznie po udanym kontakcie z kpt. Januszem Zbierajewskim, który miał prowadzić rejs poprzedzający naszą wyprawę - chciano z nim ustalić termin zakończenia rejsu osób niewidomych i port zmustrowania, - około 15 grudnia, już po konferencji wodnej dotarły do nas informacje, że w CWM coś się zmienia. Między 15 a 17 grudnia dzwoniłem do CWM i pytałem o umowy - otrzymałem wtedy zdawkową informację, że te kwestie są już w gestii nowego pełnomocnika ds. CWM, - w początku stycznia znów dopominałem się umów, mając informacje, że kilka firm żeglarskich w grudniu podpisało swoje umowy na warunkach ustalonych jesienią. Niedługo potem doszło do pierwszej rozmowy z P. Tomaszem Maracewiczem - dowiedziałem się, że nie wiedział o naszych umowach, że sytuacja CWM jest dramatyczna i w związku z tym zostaną zrobione nowe kalkulacje cenowe. W trakcie kolejnych rozmów dostałem do wypełnienia ankietę zgłoszenia rejsu (tak, jakbym zgłaszał rejs od nowa) i cennik dla Zawiszy. Wypełniłem ankietę i poprosiłem o ostateczne wersje umów, - 19 stycznia dostałem umowę dla Zawiszy Czarnego wraz z kalkulacją oraz informację, że cena rejsu Zjawą będzie znana w piątym tygodniu roku (czyli gdzieś do 30 stycznia), - dopiero 11 lutego dostałem ceny na Zjawę i Polski Len. Zadałem kilka pytań uzupełniających i poprosiłem o choćby wzory umów (bo to nieco inne jednostki od Zawiszy), - 14 lutego otrzymałem szablony wzorów umów dla Zjawy i Polskiego Lnu. Komplet informacji został przesłany radcy prawnemu.
W tym miejscu zastanawia mnie tylko jedno: skoro zarząd CWM zmitygował się, że w ferworze zmian organizacyjnych zapomniano o naszych umowach, czemu nie było woli naprawienia tego i podpisania ich wedle ustaleń z jesieni? Przecież to by szalenie ułatwiło organizację praktycznie rozwiązując problem, a dodatkowo dawało nam szansę pozyskania przez nas środków i przedłużenia wyprawy do 7 sierpnia.
Ad 3. Jak wyżej, zmieniono zapisy w dokumentach oraz znacząco podniesiono łączną cenę. Pierwotnie koszt wynajmu trzech jednostek (w wariancie krótszym - do 30 lipca) zamykał się maksymalną kwotą 69 500,-:
- Zjawa - 1 000 zł. za dobę wynajęcia jachtu Z PALIWEM! => 10 000,-, - Polski Len - 450 zł. za dobę (czarter bez paliwa) => 4 500,-, - Zawisza - tu problem, bo stawką wyjściową było 5 500 zł. za dobę (czyli 55 000,-), ale rozmawialiśmy o rabacie - zwolnieniu z odpłatności za pierwszy dzień z tytułu konieczności wysprzątania jachtu po rejsie niewidomych. Gdyby umowa była podpisana zgodnie z jesiennymi ustaleniami, kwota do zapłacenia mogła wynieść 49 500,-.
Tymczasem zmiana decyzji ws. odpłatności doprowadziła do wzrostu ceny - o 7 528,58 plus koszt paliwa dla Zjawy - gdyby w pierwotnej wersji Zawisza miał kosztować 55 tys. - o 13 028,58 w razie słowności dyrekcji i utrzymania decyzji o rabacie w zamian za sprzątanie
Tak, czy siak łączny koszt wyprawy wzrósł do poziomu 77 028,58:
- Zjawa - 1 500 zł. za dobę (jacht BEZ PALIWA) minus 25% rabatu dla harcerzy = 1 125,- => 11 250,- - Polski Len - 800 zł. za dobę minus 25% rabatu dla harcerzy = 600,- => 6 000,-, - Zawisza - łącznie suma wszystkich opłat wynikających z cennika dała stawkę 5 977,858 za dobę => 59 778,58
W tym miejscu ciekawi mnie, jaka będzie cena dla uczestników rejsu CWM na Jamboree z wolnego naboru (bo jestem przekonany, że Zawisza popłynie - jego brak, to byłby wstyd).
Ad 4. Planowanie rejsów robi się jesienią. Zwlekanie do wiosny praktycznie odbiera wszystko - rabaty za wcześniejsze wynajęcie jachtów, możliwość wyboru jednostek... w marcu lub kwietniu organizator staje pod ścianą: albo przyjmuje ofertę jaka jest, albo nie robi rejsu. Liczyć na oferty "last minute" można, wybierając się prywatnie w gronie znajomych, ale nie organizując przedsięwzięcie dla grupy zorganizowanej z rejestracją placówki wypoczynku dzieci i młodzieży. Dlatego nie dziwię się decyzji komendy - nie mając gwarancji porozumienia z CWM przeciąganie rozmów mogło doprowadzić do braku naszego udziału w wyprawie.
Cóż, nie ma co rozpamiętywać przeszłości. Działamy dalej - ważne że nasza reprezentacja (trochę mniejsza, ale zawsze) pojawi się na trasie armady skautowej.
Decyzja o rezygnacji najbardziej bije we mnie - bo dla mnie miała to być jedna z nielicznych okazji kontynuowania praktyki dla kapitanów Zawiszy (chętnych wielu, a funkcja kapitana stażysty tylko jedna na rejs - najłatwiej ją pełnić organizując wyprawę). Nie pracuję w agencji żeglarskiej, więc szansa, że ukończę staż w ciągu najbliższych lat staje się mało realna. Trochę szkoda.
A zatem wszystko jasne! Nie idea, ale kasa. Tylko jeszcze raz zapytam: to po to nasi ojcowie budowali ośrodki i flotę harcerska, żeby teraz harcerze tłukli się po komercyjnych firmach czarterowych?!! Obawiam się, że naszych harcerzy nie będzie stać na pływanie harcerskimi jachtami, mimo tak "szczodrych" upustów. W innych firmach jest naprawdę znacznie taniej. Wniosek - harcerska bandera wkrótce zniknie z morza, chyba, że ktoś dla "sportu" powiesi ją sobie na flagsztoku lub podniesie pod salingiem. Cóż, nic nie trwa wiecznie, musi zatem nadejść kres i tej epoki, jaką jest (było) harcerstwo wodne.
Kasa, kasa, kasa. Jak na Czuwaju napisałam o traktowaniu środowiska wodniackiego, to zostałam objechana przez pewnego druha z GK i posunął się on do wykorzystania chwytów erystycznych, których w swoich mailach nie używałam. Stwierdziłam wtedy, że nie ma tu z kim dyskutować, choć facet wydawał mi się normalny i jest ze dwa razy ode mnie starszy... Z listy dowiedziałam się, że chodzi o to, aby "zwrócić CWM harcerzom", cokolwiek ma to znaczyć, bo narazie się nie zanosi :). Te rabaty w stosunku do poprzednich cen są powalające - jeśli na tamte stawki mało kogo było stać, to mają znaleźć się chętni na wyższe? Dobre sobie. :) Ktoś nie ma na chleb, podwyższymy cenę i będzie miał. ;) - taka logika, to brak logiki i prowadzi do nikąd. Z drugiej strony, konkurencja jest tańsza... Jak lapnęłam o tych rabatach i generalnie CWM w hufcu, to pewna starsza druhna napomknęła o Centralnym Ośrodku Łączności, który też niby nierentowny był, potem dostał nowy zarząd,nowy zarząd zrobił swoje, a ośrodka nie ma . Nie posądzam nikogo o złe intencje, ale jeśli konkurencja jest tańsza, to nie dziwię się, że harcerze wybierają konkurencję (acz, to logiczne).
Witam, nie będę odnosił się do elaboratów Piotra, głównie dlatego, że widzę w nich złą wolę, a to znaczy, że dyskusja z nimi po prostu nie ma sensu. Sprostuję tylko jedną nieprawdę: rzeczywiście, ostateczna oferta złożona przeze mnie w odniesieniu do Zawiszy opiewała na 59 799 PLN (z włączeniem opłaty za cztery przystawki i kabinę armatorską). Natomiast oferta złożona przez dyrektora Teicherta w grudniu 2010 opiewała na 58 000 PLN za rejs (a nie 55 000 jak pisze Piotr). Polecam Piotrowi lekturę wzoru ówczesnej umowy, którą sami mi przesłał: 5 500 PLN za dobę + 75 PLN za każdą przystawkę/na dobę (4 przystawki – 300 PLN) co daje 5 800 PLN za dobę czyli 58 000 PLN za rejs. Bawcie się dalej. Ja nie mam czasu. Pracuję teraz z inspektorami PRS-u oglądającymi zdewastowany Polski Len, w którym po wyslipowaniu nie spuszczono wody z silnika i nie osuszono zęzy.
Zgadza się - zapomniałem o przystawkach, w cenie jak podałeś (75 za dobę). Natomiast nie jest prawdą, że w umowie, której kopię sam przesłałem jest kwota 58 000,-, także to, że taką dostałem w grudniu (bo w grudniu nie dostałem żadnej). Co więcej, nie tylko nie byłem zobligowany do zajęcia przystawek, co wręcz sugerowano nie zajmowanie ich lub nie zajmowanie wszystkich - aby statek nie był przepełniony i w razie wizyt gości łatwo było utrzymać na nim porządek.
Uważasz, że trzymanie się faktów to zła wola? A jak nazwać przekazanie Naczelniczce informacji, że różnica w cenie (między starą, a nową) wyniosła łącznie 500 złotych? Jestem właśnie po bardzo ostrej rozmowie z szefową CKR, która uznała (i słusznie), że zrywanie współpracy wyłącznie z powodu głupich 5 stów, to granda - a podobno taki powód przedstawiła komisji Naczelniczka i taką kwotę podała... od kogo ją dostała?
Dla mnie najważniejsze jest, że nasi harcerze mimo tych wszystkich kłopotów popłyną, a dodatkowo:
- rejs będzie dłuższy o dwa dni, - jachty porównywalnie zasłużone (w tym także drewniany Opal, ale świeżo po remoncie za grube tysiące złotych), - według wstępnej kalkulacji za dwunastodniowy rejs harcerze zapłacą około 1350 złotych od osoby (za całość, z przejazdem, powrotem, własnym programem), więc będzie ich stać na dodatkowy, opcjonalny program (zakup koszulek, emblematów, udział w niektórych wydarzeniach itp.) proponowany przez organizatorów skautowego spotkania.
Widze że się trochę działo kied mnie nie było... Od dłuższego czasu widzę że na różnych szczeblach Związku występuje problem kasy.Przecież nasi harcerze działają w tym związku społecznie. Jeśli mają pod opieką związkowe łódki to dbają o nie (a większość z nich pamięta jeszcze czasy Ostródy). Też mi się nie podoba co się dzieje ale widzę że moje słowa będą tylko kolejnymi w tej dyskusji...
A co do rozmowy z naczelniczką, to moim zdaniem powinna chyba powiedzieć: "Ty jesteś specjalistą od Związkowego Żeglarstwa więc ufam że wiesz co robisz i mówisz" Czy nie tak?
Oguras pisał(a)): A co do rozmowy z naczelniczką, to moim zdaniem powinna chyba powiedzieć: "Ty jesteś specjalistą od Związkowego Żeglarstwa więc ufam że wiesz co robisz i mówisz" Czy nie tak?
Oguras, mnie nie było na spotkaniu CKR z Naczelniczką (nie wiem, kto w nim jeszcze uczestniczył)! Z szefową CKR rozmawiałem telefonicznie po tym spotkaniu.
Nie zgodzę się z Tobą, że Naczelniczka powinna mnie uznawać za specjalistę. Jestem tylko liniowym instruktorem, który zrezygnował z działania w KHDWiŻ. Natomiast irytuje mnie, gdy przekazuje się władzom informacje mijające się z prawdą, niepełne, bagatelizujące problemy. Nie tylko nie ułatwia się pracy, co jeszcze bardziej gmatwa i komplikuje.
No to w takim razie mamy bardzo poważne problemy strukturalne, bo chyba powinien być podział że ludzie KHDWŻ wiedzą co jest potrzebne żeglarzom i całemu działowi w tym temacie. Tak samo wydzieleni "komandosi" (z szacunkiem do nich oczywiście :) ) powinni stanowić siłę doradczą w specjalności obronnej. Gdy każdy ma jakieś pole działania łatwiej się wtedy pracuje. Fakt nie zrozumiałem może przekazu całkowitego ale jakieś ręce i nogi powinne obowiązywać. A nawiasem, to nie zrozumiałem dokładnie dlaczego zrezygnowałeś z działalności w tym środowisku?
Ależ to już było pisane na forum. GK nawet zapyta KHDWiŻ o kwestie żeglarskie, a i tak zrobi po swojemu, co doprowadzi dokładnie do tego o czym napisała Bianka w odniesieniu do COŁ.