|
Jachtowe jedzenie, czyli jaką kawę pije kapitan? | Temat: Jachtowe jedzenie, czyli jaką kawę pije kapitan? przez Jake dnia 6.06.2013, 20:33:51
Poniżej zachęcam wszystkich do umieszczania swoich sugestii dotyczących wyżywienia na rejsie. Pomysły, doświadczenia z przeszłości i rady mile widziane. Poniżej pozwolę sobie umieścić kilka własnych mniej lub bardziej obiektywnych sugestii.
1. Świeże jedzenie, jest dobre, bo jest świeże. To znaczy, ze po 4 dniach szamania suchego chleba z serem i kiełbasą, zupę jarzynową i gotowane jabłka uznaje się za pokarm bogów i najlepsza potrawę na świecie. Warto zabrać jak najwięcej świeżyzny która się nie zepsuje tak szybko, a wiec inwestujmy w marchewki, pietruszki, cebule i inne rzeczy do zup, sosów i gulaszy. Weźmy jabłka i inne twarde owoce. Warzywa dają prawdziwy smak potrawom, a owoce są smaczne, zdrowe i soczyste. Może dałoby się wziąć melony albo arbuzy? Są tanie, a mogą długo leżeć. Melony w szczególności. 2. Słodyczy NIE ształujemy w szafkach w Kubryku, bo załoga zjada je wszystkie w ciągu 2 dni rejsu i na resztę nie zostaje nic. A życie suchym chlebem i kiełbasą jest szare i smutne na morzu. 3. Herbacie piernikowej mówimy zdecydowane NIE 4. Nie bierzemy 6 kg Margaryny, bo do portu wróci 5kg 800g, nikt tego nie je w takich ilościach. 5. Jedzenie w słoikach jest lepsze niż w torebkach. Łatwiej coś zakonserwować termicznie niż sproszkować. Ma w sobie mniej chemii i jest delikatniejsze dla żołądka. Stąd pulpety w sosie, sos do spaghetti, fasolka itp. produkty są trwale, mogą smakować dobrze i są całkiem zdrowe. Puree ziemniaczane w proszku jest całkiem smaczne, ale może wywołać dwudniową zgagę. Rozważyłbym raczej jedzenie makaronu lub ryżu, jest zdrowy, nie trzeba go obierać, gotuje się szybko i smakuje nieźle. 6. Weźmy przyprawy. Nie, nie sama sól. Zioła, curry, czosnek, paprykę itp. nie palą w podniebienie, a potrafią znacznie uprzyjemnić słoikowe jedzenie. Ach, i KONIECZNIE nie zapomnijmy pieprzu. Nasz kapitan lubi tylko jedzenie dobrze przyprawione pieprzem! 7. Pierwszy (i być może tez drugi) posiłek powinien być lekko strawny. Choroba morska dotyka zwykle większość osób. Część wymiotuje, inni tylko źle się czuja. Jakby nie było, ciężkostrawne, tłuste i ostre jedzenie pogorszy te dolegliwości wielokrotnie. Ja najlepiej toleruje lekkie i słodkie rzeczy. Po takim posiłku, nie odczuwam prawie żadnego dyskomfortu w ciągu pierwszego i drugiego dnia rejsu. 8. Soki/ syropy, kompoty owocowe. Wydaje mi się, że na soki w kartonach nie starczy nam miejsca i pieniędzy. Ale fajnie zabrać syropy owocowe w butelkach. Z 500ml można uzyskać i 5 litrów całkiem smacznego picia. Uwaga - by były słodzone cukrem, nie sztucznymi słodzikami, a zwłaszcza aspartamem. To dość szkodliwy związek, poza tym jest nieprzyjemny w smaku, czasami także wywołuje mdłości. 9. Na "Józku" niestety nie ma piekarnika, żeby odgrzać czerstwe pieczywo, tak by smakowało jak nowe. Niemniej jednak warto wybrać taki chleb, który nie spleśnieje, ani nie zmieni się w kamień po 2 dniach. 10. Dżem rzecz dobra na śniadania / kolacje. Słodki i kaloryczny. Z dżemem nawet stary chleb jest zjadliwy :) 11. Osobista prośba ode mnie. Nie jedzmy kaszy gryczanej. Na Jamboree kasza gryczana była wszędzie. W zęzie, na gretingach, w kambuzie, w kubryku, na zejściówce i ogólnie wszędzie. W dodatku leciała za burty dalej, niż widzieliśmy. Kaszy gryczanej nie lubiłem nigdy, ale od tamtej pory źle się czuję na sam jej zapach. Brrrrr... Proszę, nie róbmy tego. 12. I w końcu, naprawdę warto wiedzieć, jaka kawę lubi kapitan, Piotrze, jak to u Ciebie wygląda? Czy gust Ci się zmienił od tamtego czasu? 
|
|