|
|
| Odp.: Piloci Chorągwi | Temat: Odp.: Piloci Chorągwi przez leon dnia 5.12.2010, 8:43:52
Obawiam się, że to nie takie proste. Stworzony kilkadziesiąt lat temu system pozwala nam działać w ten sposób. Osoba pilota jest ważna, ale nie najważniejsza. Mieliśmy różnych pilotów. Byli wielcy, którzy wytyczyli drogę jaką powinniśmy podążać. Byli tacy, którzy wszystko rozpieprzyli. Podstawą wszystkiego są mocne drużyny, które realizują cały ciąg wychowawczy zapewniając dostęp do sprzętu i dbając o prawidłowe działanie załogowych. Szczepy, związki drużyn, kluby i inne twory nie wiążą ze sobą ludzi, aż takim stopniu, gdyż w każdej chwili drużyna może odejść, zabierając ze sobą część dorobku środowiska. Wiem, wiem zaraz powiecie że dla nas stanice i łódki są najważniejsze, ale sami wiecie ile takich zbuntowanych drużyn przepadło razem z ludźmi i sprzętem ale ludzie przychodzą i odchodzą, a sprzęt pozostaje. Bardzo ważne jest też utożsamianie się wszystkich drużyn ze środowiskiem wodnym. Wspólne imprezy (minimum 2 w roku), kształcenie młodych kadr, które podczas kursów poznają ludzi i nie wyobrażają sobie działania nie kontaktując się z innymi. No i najważniejsze pilot u nas nie jest naszym zwierzchnikiem. Nie rozkazuje, nie przymusza. Jest od pomocy. Każde nawet najmocniejsze środowisko potrzebuje współpracy z innymi. Teoretycznie nasze HDŻ są w stanie przeprowadzić samodzielnie kurs drużynowych, organizatorów spływów czy sterników jachtowych, ale trzeba mieć też odpowiednią ilość kursantów. Poza tym wymiana zwyczajów i doświadczeń ludzi z różnych środowisk jest dobrą stroną takich przedsięwzięć. Po prostu jesteśmy świadomi, że współdziałanie z innymi drużynami przynosi nam same korzyści. Jesteśmy w stanie działać zupełnie samodzielnie, ale nikomu się to nie opłaca. Pilot ma tylko nie wpieprzać się. Wyszukiwać słabsze środowiska i delikatnie przy pomocy tych mocniejszych stymulować je do rozwoju stwarzając warunki do współpracy. Ma być kreatywny i życzliwy, tak by każdy chciał (nie musiał) z nim działać.
|
|