W żeglarstwie rekreacyjnym mamy kilka nurtów. Tu celowo pomijam żeglarstwo sportowe i profesjonale. Skupię się tylko na szkoleniu i turystyce w gronie rodzinnym, klubie i szkole żeglarskiej.
Najliczniejszy dziś nurt w żeglarstwie to - nurt rodzinny - zwanym swobodnym, czy przyjemnościowym. Ponieważ jest to nurt zindywidualizowany nie podlegający strukturom, regułom, bez idei - jedyne czego zmęczony całoroczną pracą żeglarz oczekuje podczas wypoczynku na wodzie, to święty spokój. Trudno jest więc określić, czy żeglarstwo rodzinne jest konkurencją dla harcerskiej drużyny wodnej?
Tradycyjnym nurtem w żeglarstwie był - nurt klubowy.
W jachtklubie mamy doczynienia z autotelicznym podejściem do żeglarstwa, jako dobra smego w sobie. Motywacją do działania w klubie była hedonistyczna przyjemność z uprawiania żeglarstwa, gdzie poprzez realizacje własnego zainteresowania można było się urzeczywistniać i wzbogacać swoją osobowość. Uprawianie żeglarstwa w klubie realizowało również potrzeby poczucia wolności, przynależności do grupy.
Jeżeli przyjąć, że w większości jachtklubów była hierarchiczna struktura z wiązana ze stażem i stopniem to stosunek do szkolenia i zdobywanych patentów też był samoistny. Wyższy patent stawiał wyżej w hierarchi, dawał dostęp do lepszych jachtów, pozwalał zajmować ważniejsze funkcje. Widać to nawet w tym, jak starsi kapitanowie licytują się kto ma niższy numer patentu (wcześniej zdobyty).
Jachtklubu w Polsce to czas przeszły, ponieważ po transformacji większość padła, te które pozostały mają kłopoty ze swoją tożsamością - w większości przypominają kółka geriatryczne, lub te nieliczne odmłodzone dryfują w kierunku szkół żeglarstwa.
Nurtem nowym, bo narodzonym w latach '90 jest - nurt szkół żeglarstwa.
Duża część firm została założona przez młodych instruktorów ZHP, którzy po przełomie czując koniunkturę znając niedogodności klubów i drużyn zdecydowali się odejść "na własne". Zarówno klub, jak i drużyna wymagały całorocznego zaangażowania w pracę, aby latem wyjechać na żagle. Przy nowej chorobie społecznej objawiającej się "chronicznym brakiem czasu" - oferta dla tych, którzy "płacą i wymagają" okazała się pomysłem trafionym w dziesiątkę. Ilość chętnych by zapłacić i jechać bez żadnych obciążeń przerosła najśmielsze oczekiwania.
Żeglarstwo w szkołach żeglarstwa to głownie szkolenia na patenty traktowanie jest z całej rozciągłości instrumentalne! Klient, natstępny, natępny, następny...
Dla właściciela żeglarstwo i patenty to marketingowy haczyk pozwalający na zdobycie jak największej liczby zadowolonych i powracających klientów.
Dla instruktora szkolącego praca na kursie, czy prowadzenia jachtu to okazja by w wakacje zarobić parę groszy na świeżym powietrzu.
Dla młodego uczestnika kursu wyjazd na żagle to okazja by urwać się mamie ze smyczy motywacja do zdobywania patentu jest czasem zaskakująca - bo tato kazali albo bo mam już certyfikat z niemieckiego i angielskiego, III-dan w karate, jak zrobię jeszcze żeglarza, to będę miał więcej punków na egzaminie do gimnazjum, za wszechstronne zainteresowania, a z każdym papierkiem moje CV'puchnie'.
Podejście do sprzętu też jest instrumentalne - się zepsuło, się zapłaci, się zrobi.
Zajmijmy się teraz nurtem żeglarstwa harcerskiego!
Pierwsza sprawa to, że dobry wodniak to nie tylko sprawny żeglarz, ale i władający każdym wiosłem wioślarz i odważny pływak, często też się doskonali w szkutnictwie, oraz nie stroni od tradycyjnych technik harcerskich - wzorowo radzi sobie z pionierką, terenoznawstwem, łącznością czy samarytanką. Jak widać na początek zakres zdobywanych umiejętności wykracza daleko poza jachtklub, czy szkołę żeglarstwa.
Wracając do samego żeglarstwa - program działań harcerskiej drużyny wodnej, zwłaszcza jeżeli posiada swój sprzęt może przypominać prace jachtklubu. Co zaś odróżnia od klubu?
Cel wychowawczy, a co z tego wynika odmienny stosunek do wielu spraw. Na przykład:
Metody stosowane w drużynie są głównie oparte na samodzielnym poszukiwaniu i uczeniu w działaniu, a nie jak w jachtklubie na podającej (wykład). Z tym się wiąże pojęcie- luzu kontrolowanego - stosowane w drużynie. W praktyce szkoleniowej oznacza to, że harcerz-wodniak będzie dostawał wiele ćwiczeń i zadań problemowych, a popularną formą będą pływania pod nadzorem - gdy instruktor jest poza jachtem, na łodzi, albo na kei. Czyli szkolenie traktowane jest przedmiotowo, dopuszcza się pewne luki w wiedzy w imię wyższego celu, jakim jest samodzielność harcerza.
Zdobywany patent jest instrumentem metodycznym, który służy motywacji do rozwoju.
Podejście do sprzętu też jest instrumentalne - byłeś nie ostrożny, wjechałeś na kamienie, popsułeś, trudno! Masz matę, żywice i załataj.
Czy grozi nam upodobnienie się do szkoły żeglarstwa? Gwarantem tego, że w harcerstwie będzie więcej harcerstwa - oczywiście są dorośli! Kadra i jej osobisty pozytywny przykład.
Żeby zachować naszą harcerską-wodniacką tożsamość musimy w sposób poważny podejść do kilku spraw.
Przez służbę, pracę nad sobą, przeżywane przygody i atmosferę tradycji zyskujemy drugie dno. Działającym dzieciom i młodziezy przez cały rok w dobrej drużynie specjalnościowej, oferujemy przeżycia w swetrze emocjonalnej i duchowej, których za żadne pieniądze nie da się kupić na 2-tygodniowym wakacyjnym kursie w szkole żeglarstwa.