Poniżej zachęcam wszystkich do umieszczania swoich sugestii dotyczących wyżywienia na rejsie. Pomysły, doświadczenia z przeszłości i rady mile widziane. Poniżej pozwolę sobie umieścić kilka własnych mniej lub bardziej obiektywnych sugestii.
1. Świeże jedzenie, jest dobre, bo jest świeże. To znaczy, ze po 4 dniach szamania suchego chleba z serem i kiełbasą, zupę jarzynową i gotowane jabłka uznaje się za pokarm bogów i najlepsza potrawę na świecie. Warto zabrać jak najwięcej świeżyzny która się nie zepsuje tak szybko, a wiec inwestujmy w marchewki, pietruszki, cebule i inne rzeczy do zup, sosów i gulaszy. Weźmy jabłka i inne twarde owoce. Warzywa dają prawdziwy smak potrawom, a owoce są smaczne, zdrowe i soczyste. Może dałoby się wziąć melony albo arbuzy? Są tanie, a mogą długo leżeć. Melony w szczególności. 2. Słodyczy NIE ształujemy w szafkach w Kubryku, bo załoga zjada je wszystkie w ciągu 2 dni rejsu i na resztę nie zostaje nic. A życie suchym chlebem i kiełbasą jest szare i smutne na morzu. 3. Herbacie piernikowej mówimy zdecydowane NIE 4. Nie bierzemy 6 kg Margaryny, bo do portu wróci 5kg 800g, nikt tego nie je w takich ilościach. 5. Jedzenie w słoikach jest lepsze niż w torebkach. Łatwiej coś zakonserwować termicznie niż sproszkować. Ma w sobie mniej chemii i jest delikatniejsze dla żołądka. Stąd pulpety w sosie, sos do spaghetti, fasolka itp. produkty są trwale, mogą smakować dobrze i są całkiem zdrowe. Puree ziemniaczane w proszku jest całkiem smaczne, ale może wywołać dwudniową zgagę. Rozważyłbym raczej jedzenie makaronu lub ryżu, jest zdrowy, nie trzeba go obierać, gotuje się szybko i smakuje nieźle. 6. Weźmy przyprawy. Nie, nie sama sól. Zioła, curry, czosnek, paprykę itp. nie palą w podniebienie, a potrafią znacznie uprzyjemnić słoikowe jedzenie. Ach, i KONIECZNIE nie zapomnijmy pieprzu. Nasz kapitan lubi tylko jedzenie dobrze przyprawione pieprzem! 7. Pierwszy (i być może tez drugi) posiłek powinien być lekko strawny. Choroba morska dotyka zwykle większość osób. Część wymiotuje, inni tylko źle się czuja. Jakby nie było, ciężkostrawne, tłuste i ostre jedzenie pogorszy te dolegliwości wielokrotnie. Ja najlepiej toleruje lekkie i słodkie rzeczy. Po takim posiłku, nie odczuwam prawie żadnego dyskomfortu w ciągu pierwszego i drugiego dnia rejsu. 8. Soki/ syropy, kompoty owocowe. Wydaje mi się, że na soki w kartonach nie starczy nam miejsca i pieniędzy. Ale fajnie zabrać syropy owocowe w butelkach. Z 500ml można uzyskać i 5 litrów całkiem smacznego picia. Uwaga - by były słodzone cukrem, nie sztucznymi słodzikami, a zwłaszcza aspartamem. To dość szkodliwy związek, poza tym jest nieprzyjemny w smaku, czasami także wywołuje mdłości. 9. Na "Józku" niestety nie ma piekarnika, żeby odgrzać czerstwe pieczywo, tak by smakowało jak nowe. Niemniej jednak warto wybrać taki chleb, który nie spleśnieje, ani nie zmieni się w kamień po 2 dniach. 10. Dżem rzecz dobra na śniadania / kolacje. Słodki i kaloryczny. Z dżemem nawet stary chleb jest zjadliwy :) 11. Osobista prośba ode mnie. Nie jedzmy kaszy gryczanej. Na Jamboree kasza gryczana była wszędzie. W zęzie, na gretingach, w kambuzie, w kubryku, na zejściówce i ogólnie wszędzie. W dodatku leciała za burty dalej, niż widzieliśmy. Kaszy gryczanej nie lubiłem nigdy, ale od tamtej pory źle się czuję na sam jej zapach. Brrrrr... Proszę, nie róbmy tego. 12. I w końcu, naprawdę warto wiedzieć, jaka kawę lubi kapitan, Piotrze, jak to u Ciebie wygląda? Czy gust Ci się zmienił od tamtego czasu?
Jake pisał(a)): Poniżej zachęcam wszystkich do umieszczania swoich sugestii dotyczących wyżywienia na rejsie. Pomysły, doświadczenia z przeszłości i rady mile widziane. [ciach]
Ładny wstęp, ale sugerowałbym zamieszczanie szczegółowych propozycji i pytań "obok", w oddzielnych wątkach. A ten uznał za ładny wstęp do wprowadzenia ogólnie o jachtowym menu i... o kawie, jaką lubi kapitan lub jaką lubią kapitanowie.
Cytat:
Jake pisał(a)):
1. Świeże jedzenie, jest dobre, bo jest świeże. [...] 5. Jedzenie w słoikach jest lepsze niż w torebkach. Łatwiej coś zakonserwować termicznie niż sproszkować. Ma w sobie mniej chemii i jest delikatniejsze dla żołądka. Stąd pulpety w sosie, sos do spaghetti, fasolka itp. produkty są trwale, mogą smakować dobrze i są całkiem zdrowe.
Nowe jachty morskie miewają pewną wadę: często nie nadają się do żeglowania. Stare jachty morskie często nadal nadają się do żeglowania, ale mają jedną wadę: ciasnotę i niewiele miejsca na zapasy. Zarówno świeżyzna, jak i żywność w słojach są dość objętościowe, a do tego wrażliwe na uszkodzenia, zabrudzenie itp. Szczególnie wrażliwy jest chleb. Z tego powodu trzeba dobrać zapasy pod kątem możliwości. Na pierwsze dni proponuję świeże warzywa, owoce i wkładki mięsne, później rzeczy pasteryzowane. Rozwiązaniem może być tez żywność liofilizowana, jak PYOFOOD (niestety, droga) oraz gotowe dania takie, jak zupy Profi w foliach, czy produkty MisPolu w puszkach, możliwe do przechowywania w zewnętrznych bakistach.
Cytat:
Jake pisał(a)):
KONIECZNIE nie zapomnijmy pieprzu. Nasz kapitan lubi tylko jedzenie dobrze przyprawione pieprzem!
KUBA!!!
Cytat:
Jake pisał(a)):
11. Osobista prośba ode mnie. Nie jedzmy kaszy gryczanej. Na Jamboree kasza gryczana była wszędzie.
Bo tak ją zaształowaliście Uwielbiam gryczaną
Cytat:
Jake pisał(a)):
12. I w końcu, naprawdę warto wiedzieć, jaka kawę lubi kapitan, Piotrze, jak to u Ciebie wygląda? Czy gust Ci się zmienił od tamtego czasu?
A czy je nam Piotrze wyjawisz? Ja pamiętam wyłącznie upodobania mojego pierwszego kapitana: kubek arcoroc, 1/3 tegoż kubka fusów, 1/3 wrzątku, pół tabliczki czekolady do ręki. No i moje własne - kafeterka, garnuszek do podgrzewania mleka i spieniacz na baterie. Ale jam nie kapitan, mogę najwyżej użyć w/w. sprzętów :)
Co do świeżych warzyw: mam nadzieję, że jednak się zmieszczą i nie tylko w postaci cebuli i cytryny. I dużo ziół (one nie zajmują miejsca prawie wcale). I dobra herbata, a nie produkt herbatopodobny.
W sprawie punktu 2 - ja pamiętam rejs (retmanatowy!), na którym słodycze mieszkały w mesie, w szafeczce. Każdy wiedział, ile których batoników mu przysługuje i dysponował swoim zapasem wedle uznania. Myślę, że jesteśmy na tyle dorośli, by nie pożreć cudzego twixa i nie popaść w depresję, gdy nasz własny już został skonsumowany :)
Zdecydowanie bardziej reaguje na Jakub lub Jake jesli mozna miec takowa prosbe :)
Cytat:
Jestem stały w uczuciach.
To dobrze, ale po dwoch latach pamiec juz nie jest taka pewna. Wyjawisz sekret "tej idealnej" kawy? :)
Cytat:
Myślę, że jesteśmy na tyle dorośli, by nie pożreć cudzego twixa i nie popaść w depresję, gdy nasz własny już został skonsumowany :)
Wszystko zalezy od wieku załogi, my płynelismy z harcerzami srednio 14-16 i było cienko. Mysle, ze jesli bedziemy zaloga w starszym gronie to nie bedzie zadnych problemow na tym tle. :)
cześć wszystkim, tu Concha z pierwszego turnusu rejsu.
Nigdy nie płynęłam, jedynie czytałam w książkach, że podobno na rejs pomorzu zabiera się mnóstwo mięsa. Osobiście mięsa nie jadam (lecz zupy, sosy na mięsie tak, nawet spagetti i czasem parówkę zjem). Proponuję więc odliczyć z mięs, szynek jedną osobę, a w zamian zakupić więcej warzyw, czy kotletów sojowych. Kotlety sojowe mogą się Wam mięsożernym źle kojarzyć. Ale obiecuję Wam, że jestem w stanie zrobić je na jakieś 5 różnych sposobów, gdzie będą spakować całkiem inaczej od poprzednich. Jako że mamy mało miejsca, a rzeczy muszą być suche, to właśnie sojowe, które wytarczy tylko wrzucić na wodę i są. Co powiecie na to, żeby pozwolić mi dostarczyć waszym żołądkom coś nowego, a pożywnego?????
Jestem za dużą ilością warzyw, też lubię gryczaną, mało ziemniaków, bo nie znoszę ich obierać, chleb może tostowy (długo trzyma "świeżość")?, a kawa rozpuszczalna ze śmietanką. I tak, meeeeeloooony i arbuzy ! (i Winogrona ?)
Szczególnie jest to test, kiedy schodzi się zrobić taką kawę kapitanowi przy szóstce ;). Fajnie jest... :D
Kuba, a pamiętasz garnek latającej fasolki po bretońsku? :)
PanWac, myślę, że z gryczaną chodziło o coś zupełnie innego. Kuba pewnie dopowie, że w połączeniu z ogórkami konserwowymi i z parówkami, to on dziękuje bardzo :)
bianka pisał(a)): PanWac, myślę, że z gryczaną chodziło o coś zupełnie innego. Kuba pewnie dopowie, że w połączeniu z ogórkami konserwowymi i z parówkami, to on dziękuje bardzo :)
Yyyy, no ja też. Gryczana jest znakomita do gulaszu, albo sosu pieczarkowego.
Chodzi po prostu o smak kaszy w drugą stronę. :) Sama wtedy chyba sobie jej odmówiłam - nie cierpie gryczanej, jaglanej, w sumie to żadnej kaszy nie lubie :).
Kotlety sojowe - tak, wiem, zdrowe, łatwe w przygotowaniu, lekkie i mające mnóstwo zalet. Po obozie wędrownym w Czarnohorze i tygodniu żywienia się owym wynalazkiem, stwierdzam, że może jeden raz w drodze wyjątku mogłabym je zjeść. One po prostu, niezależnie od sposobu przygotowania, pozostają jednak kotletami sojowymi...
Kawę wolę z ekspresu i mogę takowy wziąć (na 1-2 espresso), już go używałam przy szóstce ;)
Helena pisał(a)): Kawę wolę z ekspresu i mogę takowy wziąć (na 1-2 espresso), już go używałam przy szóstce ;)
To ja poproszę - z mlekiem, bez cukru... OT. Jak Ty zapełnisz kapitański termos na kawę z tego tygielka - ten stalowy, dający kapitanowi zapas kawy na kilka godzin wachty?
Rozwodnię, by nie umarł na serce:D Jeśli by wypił 0,5l kawy, do zrobienia której zużywa się dobre 4 łyżeczki na jedną malutką filiżankę, to moglibyśmy przestać mieć kapitana, a ja - wpis "niekarana" w papierach ;)